W nim, w tragikomizmie jego losów, świeci się prawda zespołu: nędzy, ograniczoności sił człowieka — i ducha, w którym jest zarzewie Boga. Chrystus jest prawzorem człowieczeństwa, jego walki ze złem i męczeństwa. Ten, kto podjął trud ten i walkę o triumf ducha nad ciałem, ten jest człowiekiem na obraz jego i podobieństwo: — Człowiekiem-Chrystusem.
Boć — z dumnemi czoły
Pomnijmy o tem! — rodzicem człowieka
Wszelkiego Bóg jest i On też wyciska
Na jego skroni piętno zbawcy... Zbliska
Widzian, niechlujnyś i prostak, co czeka,
By tylko bryznąć kałużą, a z dali
Święta Golgota na ciebie się wali.*
To najgłębsze znaczenie Marchołta ukazuje nam jeszcze w innem oświetleniu głęboki sens artystyczny, leżący w stylizowaniu tego symbolu na misterjum, z którem wiąże się tradycja przedstawień o treści religijno-moralnej. Rozrzewnienie swe najgłębsze nad ubogą dolą człowieka, smutek bez końca zmagającej się ze złem duszy, gniew, miażdżącą wzgardę dla zaprzańców zbawczej miłości zawarł poeta w losach i charakterystyce swej postaci:
Cham tylko powie, żeś jest cham, choć chamem
Sam się nazwałeś w przystępie goryczy,
Ale i dumy, której nie zakrzyczy
Żadna obelga, szermująca kłamem.
Parobek jesteś boży, nad Adamem,
Wygnanym z Raju trzymasz bat i z smyczy
Swojego wnętrza puszczasz psy: zdobyczy
Spragnion niebiańskiej dla tłumu, omamem
Ziemi zdjętego, wyrzucasz swe »huzia!«*
Zawarłszy w Marchołcie obraz życia i człowieka, wszelką miłość i ból ziemi, dał mu i własne swe losy i własne swe serce i głęboką zadumę nad niemi. To też tych, którzy poprzez symbol prawdy życia dotarli do uczuć, które go zrodziły, czeka radość wielka. Na dnie szyderstw, poza zmienną, niepochwytną maską