Goethe
Nie szukajmy źródła tej głębokiej ciszy, jaką tchnie ta księga-pamiętnik, w rozwiązaniu kolizyj życia, w jakiemś ostatecznem tak lub nie. Pojednanie, zrównanie wartości życia i śmierci, radości i bólu, nie jest optymistyczną wiarą w przewagę dobra i radości — lecz przyjęciem życia przez duszę, jakie bywa w miłości: takiem, jakiem jest, dlatego tylko, że jest. Sprzeczności i konfliktów życia nic nie zmieni, ale spojrzeć można na nie okiem głębi, co wszystko rozumie.
Nie dajmy się złudzić przelotnym momentom, lub pozorom kwietyzmu tego chwalcy dolce far niente.
Nic nie zamarło w duchu, choć taka cisza. Najwyższy spokój zrozumienia nie jest zapomnieniem, gdyż jest miłością, która najlepiej wszystko pamięta. Wielką potęgą ducha zdobył poeta tę ciszę. Ta straż trzyma nad nią, jak granity nad tonią wodną w tym obrazie:
O duszo, jak toń zwierciadlana,
Którąm w okolu granitów,
W błękitne widywał rana...
Nie zostały tu żadną filozofją przezwyciężone antynomje życia, które stanowią życie-walkę. Uprościła się tylko ich skala wartości, ostały się najistotniejsze, zbliżyły się do siebie w głębi sku-