są to znikome chwile. Najistotniejsza prawda zawarta jest w tem wyznaniu, brzmiącem jak z dna serca dobyta skarga:
Tak! Nie zaznała ma dusza i nie wie,
Co znaczy spokój. Cisza przenajświętsza
Drzemiąca w mroków świątynnych zalewie
Była jej obcą! Precz od swego wnętrza
Mknęła, jak z gniazda na bezlistnem drzewie
Ucieka ptactwo..
(Ciche, samotne rzędy wierzb)
Te zmagania się wewnętrzne są dla Kasprowicza czemś tak znamiennem, że gdybyśmy mogli zrozumieć całkowicie ich istotę, posiedlibyśmy rozumieniem duszę tego poety. W wirze ich zbiegają się wszystkie fale uczuć tej tak złożonej, zbudowanej z kontrastów natury. Właśnie to, że powodem wszystkich rozterek jest zawsze największy wróg wewnętrzny, wątpienie, świadczy o potrzebie wiary w tej duszy. Niemożność życia bez niej, nieustanne jej zdobywanie w walce ze zwątpieniem, walka o pewność, o niezniszczalność świętości i dobra w życiu — tak określiłbym istotę życia duchowego Kasprowicza.
W przeciwieństwach, stanowiących rękojmię pełni jego natury, dopatruję się drugiego czynnika walk wewnętrznych. Żywiołowość pierwotnej niemal bujności, zachłanność życia, zmysłowość, pragnienie nieokiełzanej swobody, trzeźwość, zmysł rzeczywistości i zarazem głębokie nieprzeparte tęsknoty metafizyczne, odrywające go od ziemi, napełniające pragnieniem ofiarnej męki, wyzwalającej ducha z uwięzi cielesnej — oto antynomje zasadnicze. Ale rozterkę zwiększa częstokroć to, że w walce tych pierwiastków bierze udział sam sędzia, gdyż tym jest etyka Kasprowicza, — etyka pragnąca znaleźć harmonję w pełni życia, a mająca za podstawę... dwoistość własnej natury. W tej dwoistości widzę też źródło humoru. Ten, choć rzadziej się przejawia w jego sztuce, wydaje mi się nie mniej istotnym, niż stany religijne. Pozwalam sobie nawet wyrazić mniemanie, że dalszy rozwój twórczości Kasprowicza wyobrażam sobie jako idący po linji humoru Marchołta. Kto wżył się w stan hu-