Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/113

Ta strona została przepisana.

wszystko, co chciała. Nie ustępowała mi na krok — musiałem zachowywać zawsze odpowiedni dystans między nią, a sobą... Czuję, że zrobiłaby ze mnie swego pajaca! Teraz, gdy mnie rzuci, będę cierpiał, będę nawet bardzo cierpiał, ale będę wolny.
— Wolny?
— Tak! Kawaler do wzięcia!
— Wydaje mi się, że się jeszcze pogodzicie!
— Wątpię bardzo! Ona ma djabeilski charakter. I trzeba przyznać, że ją obraziłem, tak obraziłem ją ciężko!

XVII.

— Czy przypominasz sobie, Auguście — zapytał Wiktor — don Eloina Rodriguez de Albuquerque y Alvarez de Castro?
— ...Tego urzędnika misterjalnego, zdobywcę serc niewieścich, bohatera nieprawdopodobnych przygód...
— Tak, to on! Wyobraź sobie, że się ożenił...
— Powinszować pannie młodej...
— Że się ożenił, to jeszcze nic...zadziwiający jest jednak sposób, w jaki to uczynił. Słuchaj uważnie! Wiesz przecież, że don Eloino Rodriguez de Albuquerque y Alvarez de Castro, mimo swych wszystkich piękno-brzmiących tytułów, posiada, jako emeryt rządowy, jedną, jedyną parę portek. Grosz odłożony starczy zaledwie na jaki taki pochówek. Zdrowie don Eloina jest kompletnie zrujnowane!
— Nic dziwnego!... Gdy się prowadzi takie życie!
— Biedny markiz jest nieuleczalnie chory na serce. Dni jego są policzone! Zdawało się, że