gotany wieścią o małżeństwie don Eloina, zawołał:
— Mój brat, mój brat, Rodriguez de Castro, ożenił się z właścicielką pensjonatu z ulicy Pellejeros, z panią Syfon? Mój brat, syn prezesa sądu apelacyjnego z Saragossy? Z Sa-ra-go-ssy!? To potworne, potworne!!
Wdowa po samobójcy, młoda żona pół-trupa myślała:
„Szyjębym dała, że mój nowy szwagierek napewno mi nie zapłaci za te dwa dni, które przebył w pensjonacie.
Miła rodzinka“!!
Jednakże szwagierek zapłacił, a raczej zapłacił za niego don Eloino, poleciwszy służącemu spieniężyć swoją laskę ze srebrną gałką.
— Czy don Eloino umarł wreszcie? — zapytał August.
— Tak, umarł niedawno,... Na razie stan jego znakomicie się polepszył i pani Syfon biadała: „To wina don Valentina, który postawił dobrą djagnozę. Tamten drugi, don Jose nie poznał się na chorobie, i gdyby go był leczył dalej w ten sposób, już by mój mąż nogi wyciągnął. Nie miała baba kłopotu...
A dobrze mi tak, poco go sobie brałam“?
Pani Syfon miała dwóch synów z małżeństwa z cieślą i jedną córkę z małżeństwa z sierżantem karabinjerów. Na drugi dzień po ślubie, don Eloino rzekł do dziewczynki:
„Chodź do mnie moje dziecko niech cię uściskam. Jestem twoim ojcem!“
— Pan jest jej ojcem?
— Jeżeli nie jest moją córką, to w każdym razie jest moją pasierbicą... będzie dziedziczyła po mnie!
Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/118
Ta strona została przepisana.