Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/120

Ta strona została przepisana.

— Zacząłeś pisać nowelę?
— Tak, ponieważ nic innego do roboty nie mam!
— Czy można wiedzieć, jaka jest jej treść?
— Moja nowela nie ma treści, albo powiedziawszy lepieij, treść ta rodzi się sama przez się!
— Jakto?
— Któregoś dnia, nie mając nic do roboty, odczułem gwałtowną potrzebę wykonania jakiejś czynności... Przypływ energji, świerzbienie fantazji, jakiś przymus przelania na papier swoich myśli i przeżyć. Usiadłem przy biurku i spisywałem na kartkach papieru wszystko to, co mi przychodziło do głowy — bez żadnego planu, nie wiedząc, co będzie dalej. Moi bohaterzy tworzą się w miarę tego, co robią i mówią, Przedewszystkiem mówią. Ich charakter formuje się powoli.
— Kto wie, czy ten charakter nie będzie polegał właśnie na braku charakteru...
— To mi przypomina mój charakter...
— Nie ja ich, lecz oni mnie raczej gdzieś prowadzą...
— Czy będzie psychologją, będą jakieś opisy?
— Przedewszystkiem będzie djąlog, bardzo dużo djalogu. Chodzi o to, aby osoby mówiły, mówiły bez przerwy, nawet, gdyby nic do powadzenia nie miały!
— Czy to Helena podsunęła ci pomysł napisania noweli?
— Dlaczego?
— Ponieważ przypominam sobie, że któregoś dnia prosiła mnie o pożyczenie jej jakiejś książki beletrystycznej. Prosiła o książkę, któraby zawierała dużo djalogów...
— Helena nie lubi opisów, opowiadań, oracyj. Zaraz zamyka książkę, mówiąc: „Woda, woda, woda!“