Po wyjściu praczki, August także opuścił gabinet. Czuł się taki zmęczony, jakby się przed chwilą wdrapał na najwyższy szczyt Pirenejów. Rzucił się na łóżko, zgasił światło i monologował:
„Skłamałem jej, a ona mnie skłamała.
Tak jest zawsze! Wszystko jest fantazją i nic poza fantazją nieistnieje. Człowiek, gdy mówi, kłamie, a gdy mówi sam ze sobą, to znaczy, świadomie myśli, kłamie samemu sobie. Nie ma innej prawdy jak życie fizjologiczne. Słowo, produkt socjalny, powstało dla kłamstwa.
Prawda, podobnie, jak i słowo, jest wytworem socjalnym, w który wszyscy wierzą, mogąc się, dzięki tej wierze, porozumiewać ze sobą...
August poczuł, że Orfeusz delikatnie liże go po ręku. — „Ach! jesteś tutaj Orfeuszu? Ponieważ nie umiesz mówić, więc nie kłamiesz. Sądzę, że dobrze robisz, nie oszukując samego siebie! Ponieważ jednak jesteś zwierzęciem domowem, więc napewno niejedno już do ciebie przylgnęło! Wszyscy ciągłe kłamiemy, udając, że wszystko, co robimy, czy myślimy, ma wagę ogromną! Słowo zostało stworzone, abyśmy mogli przesadzać na temat naszych wrażeń, czy uczuć...
Każdy z nas gra rolę.... Jesteśmy aktorami, którzy nakładają maski na twarz. Nikt nie cierpi, ani nie raduje się w ten sposób, jak o tem mówi, ani nawet, jak w to wierzy.
Zacząłem teraz i ja grać moją samotną komedję — jestem jednocześnie aktorem i widzem.
Tylko ból fizyczny może zabić! Człowiekiem prawdziwym jest człowiek fizjologiczny, ten, który nie mówi, a więc nie kłamie!
Rozległo się lekkie pukanie do drzwi.
— Czy pan nie będzie dziś jadł kolacji? — zapytała Liduvina.
— A prawda, już czas... zaraz przyjdę...
Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/126
Ta strona została przepisana.