Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/127

Ta strona została przepisana.

„Dzisiejszej nocy. tak jak zawsze, będę więc spał sam. A czy Rosario będzie spała? Czy moje słowa nie wstrząsnęły nią zbytnio? Czy ona jest istotnie taka naiwna, czy też raczej przewrotna? Może niema większej przewrotności, jak naiwność?... Albo też większej naiwności, jak przewrotność? Ach tak, tak, przypuszczałem to już dawno... że nie ma nic bardziej... jakby tu powiedzieć?... tak, bardziej cynicznego, niż niewinność. Ten straszliwy spokój, z jakim gotowa mi się była oddać, napełnił mnie lękiem, lękiem, sam nie wiem przed czem. Zapytała się: „...A ta kobieta?“ — Zazdrość, tak zazdrość! Miłość rodzi się prawdopodobnie jednocześnie z zazdrością, zazdrość objawia nam miłość.
Kochankowie nie zdają sobie zbyt jasno sprawy ze swych uczuć, aż do chwili, gdy jedno o drugie zaczyna być zazdrosne. Gdyby na świecie istniał tylko jeden mężczyzna i jedna kobieta, napewno nie zakochaliby się w sobie. Zawsze potrzebny jest ktoś trzeci, a tym trzecim jest rajfurka: społeczeństwo!
Miłość jest jeszcze jednem kłamstwem więcej! Jedyną prawdą jest filozofja!
— A teraz chodźmy jeść Orfeuszu!“

XIX.

Po kilku dniach odwiedziła Augusta donia Ermelinda.
— Pani tutaj? — zawołał August.
— Ponieważ pan o nas zapomina.
— Chyba pani pojmuje sama, że po tem, co zaszło podczas ostatniej mojej bytności, nie mogłem się więcej pokazywać u państwa... Panna Eugenja, będąc obecną w domu, nie raczyła mnie przyjąć!