Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/143

Ta strona została przepisana.

— Ale jak ty sie znasz na rzeczy!
— Przed ożenieniem się z Liduviną, służyłem w domach wielkich bogaczy!
— A w waszej sferze?
— W naszej sferze? Zazdrość, to luksus, na który sobie nie możemy pozwolić...
— Jakto?
— Nie chodzimy do teatrów, ani nie czytamy romansów.
— Jednak, w waszej sferze zabójstwa z miłości, czy też zazdrości nie są wcale rzadkie?
— Tak, ale wątpię w szczerość pobudek. Każdy człowiek gra jakąś rolę i nikt nie jest takim, jakim jest w istocie, lecz takim, jakim go czynią inni.
— Jesteś filozofem?
— Tak mnie nazywał zawsze mój ostatni pan. Ale sądzę, że Liduvina miała rację, mówiąc, że powinien się pan zająć polityką.

XXI.

— Tak, ma pan rację — mówił don Antonio do Augusta, rozmawiając z nim w jednej z ustronnych sal kasyna, ma pan rację — w mojem życiu jest jedna bolesna, bardzo bolesna tajemnica. Pan się sam już chyba czegoś domyślał. Nie bywał pan często u nas, jednak musiał pan to i owo zauważyć...
— Tak, u pana w domu panuje dziwna atmosfera... jakoś smutek czai się wszędzie!
— Ma się wrażenie, że dom jest wymarły i pusty, aczkolwiek przecież mamy dzieci...
— Tak, istotnie...
— Przybyliśmy, jako uciekinierzy z daleka, bardzo zdaleka, ale są rzeczy, od których uciec nie