snu, że dopiero wczoraj odbył się nasz ślub. To nowonarodzone dziecko zasłoniło mi cały świat. Stałem się szczęśliwym ślepcem, oślepłem na wszystko! Osądź sam Auguście! Wszyscy mówią, że po porodzie Helena bardzo zbrzydła, że postarzała się przynajmniej o lat dziesięć, że został z niej tylko szkielet... gdy ja tymczasem znajduję, że odmłodniała, że jest bardziej świeża, piękniejsza i ponętniejsza, niż była dawniej.
— Przypomina mi to pewne podanie portugalskie o sztukmistrzu[1] — pirotechniku...
— Opowiedz mi...
— Wiesz chyba o tem, że w Portugalii sztuka pirotechniczna, sztuka puszczania fajerwerków cieszy się równem szacunkiem, jak sztuki piękne. Kto nie widział w Portugalji ogni sztucznych, ten nie wie, co to wogóle fajerwerk znaczy. Ileż odmian niezliczonych, ile gatunków i rodzajów...
— Do rzeczy Auguście! Jaka jest treść tej legendy?
— W pewnem miasteczku portugalskiem, żył sztukmistrz, specjalista od fajerwerków, ożeniony z bardzo piękną kobietą. Była ona jego szczęściem, jego radością i dumą. Kochał ją do szaleństwa i pysznił się z jej posiadania przy każdej okazji.
Przechadzając się z żoną pod rękę, prowokował przechodniów wzrokiem:
Czy widzicie tę kobietę? Podoba się wam, nieprawdaż? Ale ona należy do mnie, tylko do mnie i na to święty Boże nie pomoże!“
Żona stała się inspiratorką jego najpiękniejszych pomysłów pirotechnicznych, muzą jego ogni sztucznych. Któregoś dnia, gdy puszczał fajerwerk, mając przy boku swoją żonę, zapalił się
- ↑ Słowo niemożliwe do przetłumaczenia „fogueteiro“.