Paparriqopoulus nienawidził jednak tego bezpłodnego kosmopolityzmu, który jest rozsadnikiem jałowych słów i anemicznych, wysilonych utoipij. Kochał Hiszpanję, która była jego bóstwem i która tem większa podlega kalumnjom, im większa liczba jej dzieci nie zna jej zupełnie. Kochał Hiszpanję, która się miała stać pierwszą materją jego prac późniejszych, prac, rozsławiających jego imię na świecie.
Z niebywałą energją pracował Paparriqopoulus nad źródłami i przyczynkami, odnoszącemi się do przeszłości naszego narodu. Była to praca zarówno poważna, jak i bezinteresowna. Chciał powołać na nowo do życia całą tę przeszłość, chciał ni mniej, ni więcej, jak tylko postawić przed oczami współczesnych mu rodaków teraźniejszość ich przodków. Nauczony błędami tych, którzy przystąpili do podobnej pracy, zaufawszy zbytnio swej fantazji, Paparriqopoulus poszukiwał ciągłe wszelkiego rodzaju pamiętników, grzebał się bez przerwy w starych foljałach, myszkował w bibliotekach, aby na niewzruszonych podstawach dźwignąć później imponujący gmach swej historycznej wiedzy. W jego oczach każde najdrobniejsze historyczne zdarzenie, pozbawione dla innych wszelkiego znaczenia, miało niesłychaną wagę.
Wiedział, że trzeba się nauczyć patrzeć na wszechświat, zawarty w kropli wody, wiedział, że paleontolog rekonstruuje zwierzę na podstawie jednej kości, że archeolog odnajduje całą cywilizację starożytną w uchu od garnka... Wiedział także, że nie należy patrzeć na gwiazdy przez mikroskop, lub przez lupy teleskopu, gdyż wówczas widzi się na opak, tak, jak widzą humoryści!
Aczkolwiek genjalnemu archeologowi do odtworzenia sztuki antycznej wystarcza jedno ucho od dzbana,Papariqopoulus, nie uważając się w swej
Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/157
Ta strona została przepisana.