Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/179

Ta strona została przepisana.

— Wuju, rzekła Eugenia, pan August Perez poprosił o moją rękę. Przyjęłam go.
— To świetnie, moja droga, doskonale! — zawołał don Firmin — doskonale, chodź, niechże cię uściskam!
— Czy wujaszka zaskoczyła ta wiadomość?
— Nie, nie, jestem tylko zachwycony, że zdołaliście dojść do ładu, tak, we dwoje, bez pośredników!...
Niech żyje anarchja! Niestety, moje dzieci, chcąc zrealizować swoje projekty, musicie się udać do władz kościelnych i świeckich.. przypuszczam, że zrobicie to jednak „pro formuła“, tylko „pro formuła“.
Wiem, ze już teraz czujecie się jak mąż i żona. Na wszelki wypadek, ja, anarchista, w tej chwili łączę was węzłem małżeńskim. To wystarczy! Doskonale, świetnie! Od dzisiejszego dnia, Auguście mój dom jest twoim domem.
— Czy dopiero od dnia dzisiejszego?
— Racja.. ten dom, w którym mieszkam, mój dom zawsze był twoim domem, jak i domem wszystkich moich braci. Ale od dzisiaj, rozumiesz?
— Rozumiem, mój wuju!
W tym momencie zadzwoniono do drzwi. Eugenja rzekła:
— To pewnie ciocia!
Donia Ermelina zobaczywszy czułą scenę, zawołała:
— Ach nareszcie, nareszcie! Wiedziałam, że się tak stanie.
August pomyślał: „Żaba doświadczalna“. Złapali mnie, nie ma co gadać, złapali mnie“!
— Zostanie pan dziś z nami na obiedzie.. musimy uczcić ten dzień uroczysty — rzekła ciotka Ermelinda.
— Ależ oczywiście, oczywiście — odpowiedziała biedna żaba.