Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/202

Ta strona została przepisana.

i Sancho Pancha są nie tylko rzeczywiści, ale bardziej rzeczywiści, niż Cervantes.
— Nie przeczę... ale moją ideą, gdy to mówiłem... było...
— Pozostawmy pańskie idee na stronie i przejdźmy do innej rzeczy. Gdy człowiek leży w łóżku i śni o czemś, co będzie istniało przedewszystkiem, według pana: jego sen, czy też jego świadomość, która śni?
— A jeżeli ten, który śni, śni, że istnieje? — wtrąciłem.
— W tym wypadku, drogi don Miguelu, proszę się zastanowić, w jaki sposób on by istniał? Czy jako człowiek, który śni, czy też, jako sen sam w sobie, sen, sam przez się? Proszę także zważyć, że rozpocząwszy dyskusję ze mną, już przez to samo dał pan dowód, że uznaję pan, iż istnieję, zupełnie niezależnie od pana.
— Nie, nie, odpowiedziałem z pośpiechem. Ja muszę dyskutować! Nie mógłbym żyć bez dyskusji. Gdy niema nikogo, ktoby mógł dyskutować ze mną, lub mnie przeczyć, wymyślam kogoś w mojej duszy! Moje monologi są dlatego dialogami.
— I odwrotnie, dialogi, które pan fabrykuje, są tylko monologami.
— Możliwe! Ale mówię ci i powtarzam po raz setny, że poza mną nie istniejesz...
— A ja ucieram się, że pan istnieje tylko w zależności odemnie i od tych typów, o których pan sądzi, że pan je stworzył. Jestem przekonany, że don Firmin, don Avito Carrascal, czy Wiktor są tego samego zdania!
— Nie mów mi teraz o nich!
— Dobrze! Zmieńmy temat rozmowy. Co pan myśli o mojem samobójstwie?
— Ponieważ istniejesz tylko w mojej wyobra-