stanie pana śnić! Umrze pan, tak, umrze pan, choćby pan nie chciał umierać. Umrą także wszyscy ci, którzy będą czytali tę historję... wszyscy, wszyscy umrą... i żaden nie pozostanie.
Oni wszyscy są także istotami fikcyjnemi, tak, jak ja.
Wszyscy umrą, wszyscy. Mówię to panu ja, August Perez, istota fikcyjna, fikcyjna tak, jak pan. Ponieważ pan don Miguelu, pan, mój twórca, jest także tylko istotą powieściową, istotami powieściowemi są pańscy czytelnicy, i ja August Perez pańska ofiara, jestem istotą powieściową.
— Moja ofiara?
— Tak, pańska ofiara! Stworzył mnie pan, aby mnie później zabić! Pan także umrze! Ten, który tworzy, tworzy siebie, a ten, który tworzy siebie, umiera! Umrze pan, don Miguelu, umrze pan. Umrą wszyscy ci, którzy mnie tworzą w swoje] myśli. Skore już tak trzeba, to chodźmy umierać!
— | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — | — |
Wypchnąłem go lekko za drzwi. Zszedł po schodach z pochyloną głową. Później dotknął się instyktownie rękami, jakby się chciał upewnić, czy jeszcze żyje? Osuszyłem ukradkiem łzę, która błysnęła w mem oku...
Jeszcze tej nocy August opuścił Salamankę. Wyjechał z wyrokiem śmierci w sercu, przekonany, że nie będzie mógł popełnić samobójstwa, choćby i próbował odebrać sobie życie. Przypominając sobie moje postanowienie, chciał biedaczek jaknajbardziej odwlec chwilę powrotu do domu, lecz jakaś tajemnicza siła pchała go naprzód.