Doktór w pierwszej chwili myślał, że chory żyje jeszcze. Mówił o puszczeniu krwi o synopizmach, lecz wkrótce przekonał się o smutnej prawdzie.
— Zmarł na atak serca — rzekł doktór.
— Umarł z przejedzenia się. Jadł bez umiarkowania, jadł, jak dotychczas nigdy nie jadł, jakby...
— Jakby chciał sobie powetować to, że dotychczas jadał mało. Może miał w głębi duszy przeczucie śmierci?
— Myślę, że choroba zaczęła się od głowy — rzekła Liduvina. Jadł dużo, to prawda, ale nie zdawał sobie także sprawy, że robi i mówi głupstwa.
— Jakie głupstwa? — zapytał doktór.
— Twierdził, że nie istnieje...
— Głupstwa, głupstwa? — zamruczał doktor pod nosem, jak gdyby mówił do samego siebie. Kto może wiedzieć, czy istnieje, czy nie istnieje?... Istniejemy w pojęciu innych... dla innych. Sami nic o swojem istnieniu nie wiemy.
Później dodał głośno:
— Serce, żołądek i głowa stanowią jedną i tą samą rzecz.
— Tak, gdyż tworzą części ciała — rzekł Domingo.
— A całe ciało jest jedną i tą samą rzeczą.
— Oczywiście!
— Żołądek przygotowuje soki, z których tworzy się krew, serce odżywia krwią głowę i żołądek, aby mogły funkcjonować, podczas, gdy głowa kieruje działalnością serca i żołądka. Oto dlaczego August umarł na serce, żołądek i głowę jednocześnie.
— Ja sądzę — przerwała Liduvina — że mój pan wbił sobie myśl do głowy, że musi umrzeć.
Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/216
Ta strona została przepisana.