Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/37

Ta strona została przepisana.

bielutkich, jak klawisze pianina, których dotykają.
— Doskonale! Mam już wprawę. Oddawna doręczam listy.
— Jakto oddawna? Nie rozumiem was Małgorzato!?
— Czy pan sądzi że jest to pierwszy list tego rodzaju?
— Tego rodzaju? A czy znacie rodzaj mego listu?
— List jest taki, jak wszystkie inne. Poznałam to odrazu.
— Jakie inne?
— O Boże! Panience, chwalić Boga nie brak starających.
— Ach tak?? Lecz teraz panna Eugenja jest chyba wolna?
Hm... wolna, wolna!!? Ma niby narzeczonego, albo raczej kandydata na narzeczonego. Może go jeszcze chce poddać próbie, może... może.. czy ja wiem zresztą?!
— Dlaczego mi Małgorzata nie powiedziała o tem?
— Ponieważ się pan nie pytał.
— Racja! Tem nie mniej proszę oddać list panience. Zaczniemy walczyć! Weźcie jeszcze dura.
— Dziękuję panu serdecznie.
August odszedł z żalem, gdyż te chaotyczne, codzienne rozmówki ze stróżką zaczęły mu się podobać.
„Będziemy walczyć — mówił August, idąc wdół ulicy Alameda, tak będziemv walczyli. Ma zatem narzeczonego, czy też konkurenta? Będziemy walczyli! Militia est vita hominis super terram! Moje życie ma wreszcie cel. Eugenja musi należeć do mnie! Moja Eugenja ta, którą stworzyłem