za nią, lecz zwyciężył zdrowy rozsądek... oraz pokusa pogawędzenia ze stróżką.
— To ona, tak ona, której szukam od lat i która mi teraz wychodzi na spotkanie. Jesteśmy dwiema monadami, które się dopełniają.
Rodzina jest prawdziwą komórką socjalną. A ja jestem tylko molekułem! Ach, jakaż ta nauka jest poetyczna!... Matko spójrz na mnie z nieba i dopomóż mi!“
August uświadomił sobie w tej chwili, że obejmuje ramionami powietrze. Miłość to ekstaza.
Istniejemy po to, aby emanować ze siebie miłość!
Uśmiech Małgorzaty sprowadził do do rzeczywistości. Do rzeczywistości?
— Co tam słychać nowego? — zapytał August.
— Nic proszę pana!
— Czy panienka nic nie powiedziała, gdyście jej oddawali list?
— Nie!
— A dzisiaj?
— Zapytała mnie o pański adres. Zapomniał pan widocznie dodać, gdzie pan mieszka, Pozatem, dała mi jeszcze jedno zlecenia...
— Zlecenie? Jakie?
— Prosiła mnie, abym powiedziała panu, że nie jest wolna... że ma narzeczonego!
— Narzeczonego?
— Przecież mówiłam już panu!
— Nic nie szkodzi! Będziemy walczyli!
— Tak, będziemy walczyli!...
— Czy przyrzekacie mi swoją pomoc, Małgorzato?
— Naturalnie!
— Musimy zwyciężyć!
August poszedł do parku, aby odświeżyć swe oczy widokiem zieleni i posłuchać ptaków, śpiewa-
Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/48
Ta strona została przepisana.