zarobków, aby powoli spłacić długi. Gdzie tu sens proszę pana?
— Gdyby nawet jeszcze przez lat sześćdziesiąt zabijała się lekcjami...
W tej chwili August powziął heroiczny i wspaniały zamiar.
— Eugenja to dobra dziewczyna! Niestety trudno z nią dojść do ładu!
— Gdybyście się wszystkie nauczyły języka esperanto — zaczął don Firmin.
— A daj mi spokój ze swemi uniwersalnemi językami! W naszym ojczystym języku porozumieć się nie możemy ze sobą, a tobie jeszcze drugi język po głowie chodzi!
— Przyznać trzeba jednak, że don Firmin ma rację. Dobrze byłoby na świecie, gdyby istniał tylko jeden język.
— Otóż to właśnie, otóż to właśnie — wykrzyknął zachwycony don Firmin.
— Tak proszę pana, oczywiście — rzekła ciotka stanowczo. Nie mam zasadniczo nic przeciwko temu jednemu językowi, ale niech to będzie język hiszpański... no i djalekt asturyjski, aby się było można porozumieć ze służbą.
Ciotka Eugenji pochodziła z Asturji, tak, jak i jej służąca. Donia Ermedinda wymyślała kucherce po asturyjsku.
Jeśli chodzi o teorję, bardzo piękny jest ten projekt jedynego, powszechnego języka, Ale mój mąż w teorji jest także przeciwnikiem małżeństwa.
— Nie chciałbym dłużej przeszkadzać państwu — rzekł August, wstając.
— Pan nam nigdy nie przeszkadza, ani przeszkadzać nie będzie — odparła ciotka. Proszę zachodzić do nas jaknajczęściej. Będziemy zawsze radzi! A niech pan pamięta, co panu powiedziałam: „Jest Pan moim kandydatem“.
Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/57
Ta strona została przepisana.