Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/62

Ta strona została przepisana.

dusza, jeśli nie wcieleniem miłości i cierpienia? Dni przychodzą i mijają, miłość pozostaje! Tam w głębi, w najistotniejszej głębi wszechrzeczy nurt tego świata styka się i krzyżuje z nurtem świata tamtego, a z tego zetknięcia powstaje najsmutniejszy i najsłodszy zarazem ból: ból życia!
Spójrz, Orfeuszu, na tkaninę, spójrz na łańcuch! Przypatrz się uważnie, jak przędza przechodzi przez czółenka, jak podskakują pręciki i igły... lecz powiedz mi, gdzie jest ów bębenek, na którym nawijają się pasma naszego istnienia — gdzie jest ten bębenek?“.
Ponieważ Orfeusz nie widział nigdy warsztatów tkackich, więc trudno mu było zrozumieć swego pana. Spojrzawszy jednak Augustowi w oczy, odgadł doskonale stan jego duszy.

VIII.

August drżał, jakby go za chwilę mieli zaprowadzić na miejsce stracenia. Pragnął zerwać się z krzesła — biegać po salonie, gestykulować, krzyczeć, błaznować, byleby tylko zapomnieć.
Ani donia Ermelinda, ani mistyczny i teoretyczny anarchista, don Firman, nie mogli go uspokoić.
— Zawołam ją do salonu, zobaczycie się, poznacie, i pierwsze lody będą przełamane. Stosunki tego rodzaju muszą się zaczynać zawsze od zawarcia osobistej znajomości — nieprawdaż?
— Oczywiście, proszę pani — odpowiedział August, obecny, ale duchem nieprzytomny — pierwszym krokiem jest zawarcie znajomości.
— Jestem przekonana, że gdy pana pozna... Co tu dużo gadać! Sprawa jest zupełnie jasna.