Strona:PL Unamuno - Mgła.djvu/69

Ta strona została przepisana.

gust pogłaskał psa i rzekł: „Zaczęliśmy nowe życie“ Orfeuszu! Czy nie widzisz, że świat się zwiększył, że powietrze jest przezroczystsze, a niebo błękitniejsze? Ach, Orfeuszu! Gdy ją zobaczysz, gdy ją poznasz! Zaczniesz żałować, że jesteś tylko psem, tak jak ja żałuję, że jestem tylko człowiekiem! Ale powiedz mi, Orfeuszu, w jaki sposób wy, psy, możecie wiedzieć, że nie grzeszycie, skoro w waszej świadomości nie tkwi pojęcie grzechu? Świadomość, której brak pojęcia grzechu, nie jest świadomością“.
Podając mi kolację, Liduvina zaczęła go bacznie obserwować.
— Dlaczego na mnie tak patrzysz, Liduvino?
— A bo się pan zmienił.
— Jakto?
— Zmienił się pan na twarzy. Lepiej pan teraz wygląda.
— Sądzisz?
— Tak! A jak tam poszło z tą pianistką? Dobrze? Nieprawdaż?
— Liduvino, Liduvino!
— Niech się pan na mnie nie gniewa! Przecież mi chodzi tylko o pana szczęście.
— A czy ty wiesz, Liduvino, co to jest szczęście?
— Tak, to prawda — rzekła kucharka z westchnieniem.
I oboje wbili wzrok w ziemię, tak, jakby tajemnica szczęścia uciekła im pod podłogę.

IX.

Nazajutrz rano w brudnej suterenie, należącej do Małgorzaty, Eugenja rozmawiała z jakimś młodym człowiekiem. Stróżka opuściła dyskretnie tę