— Tak, tutaj! Życie uczy wielu rzeczy a śmierć jeszcze więcej. To większe mistrzynie, niż nauka!
— A cóż się dzieje z aspirantem na genjusza?
Don Avito Carrascal opowiedział Augustowi tragiczną historję[1] swego syna i zakończył konkluzją: „Teraz widzisz mój drogi, jakie drogi przywiodły mnie tutaj“...
August umilkł, spuściwszy oczy. Szli ulicą Alameda.
„Tak Auguście — zaczął odnowa don Avito — tylko od życia można się życia nauczyć, żadna pedagogja tej nauki nie zastąpi — jedynie żyjąc, uczy się żyć, a każdy człowiek, który się rodzi, musi tę naukę zaczynać od a. b. c.
— A praca pokoleń, dziedzictwo wieków?
— Są tylko dwa dziedzictwa: dziedzictwo złudzeń i dziedzictwo bolesnych rozczarowań.
Oba te dziedzictwa istnieją tam, gdzieśmy się spotkali... pod kopułą kościoła. Zapewne i tobie los dał słodycz jakiegoś wielkiego złudzenia i gorycz rozczarowania?
— Dostałem naraz jedno i drugie.
— Tak, tak, jednocześnie... Są to rzeczy nierozłączne. Nadzieja i złudzenie rodzi rozczarowanie i wspomnienie, a rozczarowanie i wspomnienie rodzą z kolei iluzję i nadzieję. Chodzę więc do przybytku wszelkich nadziei i wszelkich rozczarowań: do kościoła.
— A więc jesteś człowiekiem wierzącym?
— Czy ja wiem!?
— Wierzysz, czy nie wierzysz?
— Nie wiem, doprawdy nie wiem: wiem tylko, że się modlę. Nie uprzytamniam sobie nawet, o co
- ↑ Historja ta opowiedziana jest w książce Unamuna: „Amor y pedagogia“.