Ta strona została uwierzytelniona.
Jeszcze w zielonej skórce,
Dostał się orzech wiewiórce,
Ledwie go dotknie drobnymi ząbkami:
„Jakże mię, rzecze, moja matka mami!
Nieraz mi to powiadała,
Że orzech potrawa arcydoskonała.
Dziękuję za nią!“ i rzuci orzechem.
Małpa podniosła go z uśmiechem;
Bierze w łapki, rozłupywa,
Słodkie ziarnko wydobywa,
I gdy je zjada sama,
Rzecze wiewiórce: „Dobrze mówi mama,
Dobry orzech, lecz potrzeba zgryść go wprzódy;
Trzeba wprzód popracować, kto chce mieć wygody.“
Próżne twoje zabiegi, próżne twe mozoły,
Rzekł gnuśny szerszeń do pszczoły,
Daremnie z takim trudem napełniasz śpichlerze,
Wpadnie człowiek niewdzięczny i wszystko zabierze.
Pszczoła.
Pracując nie pytam czy komu, czy sobie,
Praca mię uszczęśliwia i dlatego robię.