Raz u panien igliczka gdzieś się zapodziała;
Lecz igliczka to rzecz mała,
Na igliczce świat nie stoi,
Wkrótce o szkodzie zapomniano swojej.
Jakoś znów niezadługo służącej dziewczynie
Naparstek ginie;
Dalej zginął pierścionek z drogimi kamyki,
I brylantowe kolczyki.
Tu dopiero harmider, dom się w piekło zmienia,
Pełno było domysłów, pełno podejrzenia,
A nikomu w myśl nie wpadnie,
Że to młody kruczek kradnie.
Raz się ów panicz zbliża do stolika,
Porywa srebrny dzwonek i przez okno zmyka.
Dzwoni... a na ten odgłos służący wybiega
I na gorącym razie złodzieja spostrzega:
»A tuś mi! to ty ptaszku takie płatasz licho?«
Rzekł i — tuż za złodziejem posuwa się cicho.
Idzie za głosem dzwonka kroki powolnymi,
Widzi, jak kruk nieznacznie spuszcza się ku ziemi,
Jak szuka miejsca tego, gdzie skarby posiada,
Jak do dawnych zdobyczy nową zdobycz składa,
Jak się różnych błyskotek nasyca widokiem,
Jak zazdrośnie przed ludzkiem ukrywa je okiem;
A gdy już ma ulecieć, znienacka go chwyta.
Zawsze tak bywa zbrodnia przed światem odkryta.
Strona:PL Upominek z prac Stanisława Jachowicza.djvu/120
Ta strona została uwierzytelniona.