Szedł staruszek ociemniały:
Beda go powszechnie zwano,
Jak proroka uwielbiano.
Prowadził go chłopczyk mały,
A gdzie przyszedł, słowa Pana
Głosił z zapałem młodziana.
Raz lekkomyślny chłopczyna
Wprowadził go śród kamieni
I rzekł: „ludzie zgromadzeni
Czekają, na twoją mowę.“
Starzec naukę zaczyna,
Wybiera z pisma osnowę,
Rozwija ją należycie,
Naucza i napomina,
Niecnotliwe gromi życie;
Znowu w serce ufność wlewa
I dobroć maluje Pana;
I łza mu po licu spływa
Z świętem uczuciem zmieszana.
A gdy już skończył, zmówił pacierz cały,
Wokoło głosy: „Amen!“ powiedziały.
Przeląkł się chłopiec, klęknął, wyznał winę,
A starzec strwożonego pogłaskał chłopczynę.
„Synu! rzecze, wszak pismo opowiada Boże:
Kamieniom usta otworzę,
Gdy ludzie milczeć będą. Bierz naukę z tego
I nie szydź z słowa Bożego!“