Strona:PL Upominek z prac Stanisława Jachowicza.djvu/140

Ta strona została uwierzytelniona.

Cieszy się już zawczasu myślą pięknej cnoty,
Bo cóż milej jak ulżyć cierpieniom sieroty?
Wkrótce powraca z chlebem służąca zdyszana:
„Ach; — rzecze — pani kochana!
To żydziak, a któż widział wspomagać żydziaka?“
Dobrą panią uwaga oburzyła taka.
„Ale biedny — odpowie — wesprzeć go potrzeba;
On bliźni, nic nie znaczy w wyznaniu różnica,
Wszak jednakie słońce wszystkim nam przyświeca.



Krople rosy.




„Biedne te rosy kropelki,
Co przez upał słońca wielki
Z pięknych kwiatów poznikały!
Jak one pięknie jaśniały,
Kiedy księżyc patrzał na nie!“
Takie małej dzieciny było narzekanie.
„Widzisz synu — rzekł ojciec — tę tęczę na niebie?
Tam jaśnieją krople rosy,
Wzniesione w górne niebiosy:
Taki los czeka i ciebie.
Pomnij, że schodząc ze znikomej ziemi,
W niebie się z istotami połączysz wyższemi,
Ale chcąc trafić do nieba,
Na ziemi być dobrym trzeba.“