Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/184

Ta strona została przepisana.

jego — przestępcę, przypisując mu niechęć do pracy i chęć do lekkiego zysku. Czyż konsekwencje, wynikające z tego „lekkiego życia“ popłaca ryzyko — myślał. — Każdy człowiek wie, jak strasznie pogardzany jest przez wszystkich taki „lekki ptak“. Jak jeszcze straszniejsza jest jego kara... Przestępstwo popełniane częstokroć na skutek nieświadomości i głupoty, często mści się, przymuszając przestępcę do ciągłego już kroczenia po tej drodze...
Romek siebie zaliczał do tego właśnie rodzaju ofiar z przypadku. Chciał się kiedyś zemścić na koledze, który zabrał mu ukochaną, którą Romek kochał pierwszą, gorącą miłością, więc pchnął go scyzorykiem. Na myśl mu nawet nie przyszło w owej chwili, że za to grozi więzienie. Napiętnowano go, jako zbrodniarza i skazano tylko na rok więzienia. Sąd orzekł, że uczynił to, pod wpływem rozstroju psychicznego i dlatego otrzymał taki łagodny wymiar kary. Jednak nosił już na sobie piętno wyrzutka społecznego. Piętno, które miało już zostać na nim na całe życie.
Nie było dnia, żeby Romkowi na myśl nie przychodziło więzienie. Myślał o karze, zanim udawał się na „robotę“, nie zapominał o niej podczas „roboty“. Los i otoczenie pchały go po tej zdradliwej drodze występku i poniżenia. Widział przed sobą tylko jeden szlak życiowy: żyć życiem drapieżnego zwierza, ścigany w dzień i w nocy przez policję... Takie życie nie mogło go uszczęśliwiać. Nie chciał prowadzić nadal tę nieszczęśliwą wegetację... Tylko