Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/202

Ta strona została przepisana.

tego „dobrego człowieka“ i powiedział: „proszę mi udzielić trochę ze swoich zapasów, zamkniętych w spiżarni...“ — to ów wspaniałomyślny człowiek popatrzałby na niego, jak na wariata. Gdyby zaś zagrał w otwarte karty i rzekł: „daruj to, o co proszę, bo jeśli nie, jestem zmuszony cię okraść...“ — to wówczas z pewnością „dobry człowiek“ oddałby go w ręce władz bezpieczeństwa publicznego.
Dobrze jest prawić morały, kiedy się jest niezależnym od innych ludzi. Pensjonarjusze wszystkich więzień na świecie byliby uczciwymi ludźmi, kiedy staliby się niezależni...
Wkrótce obrzydły mu te bezowocne starania o pracę. — Poco pętać?... — mówił sobie, — kiedy nigdy uczciwej pracy i tak nie dostanę... Romek na serio chciał się wziąść do pracy i błagał o nią szczerze. Wreszcie postanowił zagrać w otwarte karty. Opowie pracodawcom całą prawdę o sobie. Może to poskutkuje?... — myślał, nie mając innego wyjścia.
W tym celu udał się do pewnej dużej piekarni. Szef, spasiony na świeżych bułeczkach obejrzał Romana krytycznym wzrokiem, zanim ten zdążył usta otworzyć. Romek nie stracił jednak pewności siebie i zapytał: — Czy mogę pana prosić o rozmowę w cztery oczy?
Gospodarz bojaźliwie obejrzał się wokoło i odparł:
— Możecie tu gadać! Ja was wcale nie znam.