Upłynął tydzień przy ciężkiej pracy w piekarni. Zaufanie towarzyszy pracy do Romana wzrastało z każdym dniem. Obiecali nawet wystarać się o to, by przyjęto go na członka związku piekarzy. W wolnych chwilach spał, lub czytał książki, w których szukał teraz odpływu dla swojej wybujałej fantazji. Czytając sensacyjne książki, wyobrażał sobie, że gra rolę jednego z bohaterów. Nie mógł przecież znaleźć zupełnego wyładowania energji w pracy fizycznej. Musiał dać odpływ swojej energji podczas czytania, widząc, oczyma wyobraźni, siebie, awanturującego się na szerokim świecie. Wystarczyło mu to w zupełności, aby utrzymać równowagę ducha w obecnym trybie życia. Starał się starannie omijać wszystko, co mogłoby go zetknąć z dawnymi kolegami po fachu.
Dziwna rzecz po prostu, że nie czuł wcale tęsknoty za dawnym towarzystwem. A nawet przeciwnie. Na samo tylko wspomnienie o dawnym życiu, które prowadził, doznawał przykrych dreszczy po całym
Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/252
Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XXVII.