Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/53

Ta strona została przepisana.

usposobieniem, jak ty sama o sobie mówisz, zdradzić mnie musisz, A nastąpi to, choć sama nie wyobrażasz sobie w jakiej formie.
— Nie! i po stokroć nie! Czy źle mi jest tak spoczywać w twoich ramionach... Tu przytuliła się znów do niego, nie dając mu mówić więcej ani słowa.
— Nasza miłość będzie, jak żadna. Na śmierć i życie pójdę z tobą — wołała uparcie.
— W jakiej to książce przeczytałaś o tym, by tak pięknie mówić o miłości. Wybuchnął niepohamowanym śmiechem. Czas już iść na tę dintojrę. Dosyć twego bujania, a zresztą, zobaczymy.
Odsunął ją delikatnie od siebie, szykując się do wyjścia.
— Ja także idę z tobą! Po to właśnie przyszłam, jak ci mówiłam. Dla ciebie tylko to robię. Chcę cię ratować od tych zbrodniarzy! Ty jesteś zupełnie innym. Nie rozumiem, jak tyś mógł zabłądzić do naszego świata?
Gotowość poświęcenia się dla niego ujawniała się w każdym jej ruchu. Nie wątpił już wcale, by drżenie jej głosu było fałszywe, udane. Twarz jej znamionowała oddanie i uległość.