Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/60

Ta strona została przepisana.

becnych, pokazując na Felcię. Ta zwariowała, czy co?!!! O! Nie! — krzyknął i jednym skokiem był znów przy niej.
— Puść mnie!!! Puść! — wołała. — Nie jestem więcej twoją córką!
Wszyscy otworzyli usta ze zdziwienia, zaś Bryłka zbielał ze złości, a ręce kurczowo zwinął w pięść.
— Tak córka mówi do ojca?!!! To ten „kapuś“ przerobił cię na swoje kopyto! Umie on pięknie mówić!... A może przyobiecał się z tobą ożenić? Co?...
— Już dawno jestem jego żoną! — wybuchła. O co go ojciec oskarża, to nie jest prawdą. On nigdy mnie gwałtem nie brał! To ja chciałam go gwałtem wziąść, a nie on mnie!!!.....
— Słyszysz? — szturgnął jeden z „sędziów“ drugiego, łysego z nalaną twarzą buldoga. Felcia chciała zgwałcić naszego Romka... Nie wytrzymam! — wołał. Pęknę chyba ze śmiechu!
Właściciel tej meliny, a Romka przyjaciel, wtrącił się nagle:
— Przede wszystkim, proszę tak nie hałasować! Takim krzykiem zwabicie tutaj całe biuro śledcze!!! Proszę o spokój! Jak nie, idźcie do cholery stąd! Nie dajecie nawet spokojnie wysłuchać każdego z osobna, jeno hałasujecie, jak przekupki jarmarczne. Siadaj, Romek, i panna Felcia także. Następnie zwrócił się do Brytana, który nie spuszczał spojrzenia z Felci: — Mam rację, czy nie?!
Brytan nic nie odpowiedział, tylko uporczywie