Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/66

Ta strona została przepisana.

oczekiwać ciągłych awantur. Nie stroiła się, ani nie malowała. Więcej dbała o Romana, niż o siebie.
— Dlaczego taką smutną jesteś? Czy nie jestem dobrym dla ciebie?
— Ty zawsze jesteś dobrym i właśnie dlatego jestem tak smutną — odparła, zarzucając mu ręce na szyję. — Wieczorem, kiedy ty wybierasz się na „robotę“, poprostu od zmysłów odchodzę. Nie mogę się pogodzić z myślą, że ty możesz „zasypać“ się, a co ja wtedy pocznę? Patrzę co chwila na zegar i obliczam czas, a kiedy ciebie jeszcze niema z miasta, warjuję poprostu!! Byłabym szczęśliwą tylko wtedy, kiedy nie potrzebowałbyś ryzykować, a jąłbyś się uczciwej pracy. Nie wymagam dużo od życia. Chleb i woda! Aby tylko spokojnie, bez strachu żyć z tobą. Każdy krzyk, który dobiega moich uszu z ulicy — przeraża mnie, gdyż myślę że to policja ciebie bije. Wierzaj mi, że jestem gotowa wszystko czynić, bylebyś ty nie gnił więcej w więzieniu, kochany.
— Szlachetną i piękną masz duszę, zachwycał się Romek. Próbowałem nieraz, ale nie widzę ratunku. Muszę wynaleźć „dobrą robotę“, zarobię dużo forsy, a wtedy zabastuję. Będziemy żyli sobie, jak Pan Bóg na Nalewkach!! Gołymi rękoma ciężko zostać uczciwym człowiekiem, a nawet wręcz niemożliwe!!! Uczciwymi ludźmi mogą być tylko ci, którym nic nie brak! Tak, moja kochana!
— Właśnie ja się boję tej „dobrej roboty“, o której stale mówisz. Uważaj, abyś przy tej dobrej robocie, zamiast forsy, nie zarobił świeżych kilku lat