robocie i dlatego, że jestem takim marnym złodziejem, sam przyznaję się, że należy mi się taki srogi wyrok! Nie za to, że kradłem, lecz za to, że dałem się złapać!
— Racja — Mortus! A ty, Felek, za co? — zwrócił się do drugiego.
— Ja, panie komisarzu, że spóźniłem się na pociąg!...
— To źle! — odparł komisarz. Trzeba było się pośpieszyć i nie spóźnić się.
— A ty, Władek, — zwrócił się do młodego złodziejaszka. Wczoraj dopiero was zwolniliśmy!
— Chciałem się zobaczyć z panem komisarzem! — odparł, śmiejąc się.
Wisielczy humor tu panował. Komisarz obejrzał jeszcze kobiety, rzucając kilka nie bardzo pochlebnych dla nich uwag. Zwrócił się do jednej otyłej, jak beczka, kobiety:
— No i co, cioteczko, znów tu?!
— Ja sama nie wiem — odparła płaczliwym głosem. — Jakiś frajer przyczepił się, że u mnie w domu zrobiono go na „podchód“. Pan Komisarz wie, że ja już dawno nie zajmuję się takimi brudnymi rzeczami!
— Naturalnie, że wiem! — uśmiechnął się pod nosem komisarz. — Ja mogę ręczyć, że pani sama go nie okradła!... Lecz miała pani z całą pewnością wielu wspólników do tego!!!
— Niech sobie komisarz zdrów żartuje, ale przysięgam, żem niewinna.
Strona:PL Urke-Nachalnik - Wykolejeniec.pdf/87
Ta strona została przepisana.