Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/174

Ta strona została przepisana.

— Ach, jak ja tych „Krzyżaków“ nienawidzę — mówił Izaak. — W 1915 roku wywieźli mnie z Polski, gdzie pozamykali piekarnie, a zamiast chleba, dawali jakieś kartki, obiecali mi pracę w Berlinie, no i dali mi osiem lat pracy, że i na jeden przejazd tramwajem nie zarobiłem. Wiesz, chociaż to już przeszło, ale przysięgam ci, że niewinnie siedziałem. Dostałem worek do przeniesienia na Aleksanderplatz, na stację. Tam miał na mnie czekać żyd z Polski i miał mi zapłacić za to przeniesienie. Byłem głodny, chciałem zarobić, a nie wiedziałem, że w worku są kradzione rzeczy. Aresztowali mnie, chcieli, żebym wydał wspólników, powiedzieli, że ich ukrywam i dali osiem lat „Zuchthauzu“ za ciężkie włamanie. Rzeczy pochodziły z magazynu jubilera. Ja nawet pojęcia nie mam, jak to się robi… — zakończył smętnie.
„Szkop“ patrzał na niego, ironicznie się uśmiechając. Był on znanym włamywaczem na berlińskim bruku, pochodził z Węgier, z Budapesztu, ale oddawna już osiadł na stale w Berlinie.
W „Teglu“ poznał Izaaka, podobał mu się, a że szukał właśnie „ofiary“, którą mógłby uczynić narzędziem w swoich rękach, więc zaprzyjaźnili się.
Niespodziewane spotkanie było mu bardzo na rękę. Starał się więc ująć sobie Izaaka. Zagadnął go czy się najadł i czy ma inne ubranie.
— Nie masz, jak widzę, palta — rzekł.
— Skąd mam mieć, żeby nie ty, tobym dotychczas jeszcze głodny chodził, dziękuję ci, żeś mnie nakarmił.
— Wiesz przecież, że jestem twoim przyjacielem, powiedz, w czem ci mogę dopomóc, a o ile to będzie w mojej mocy, napewno ci nie odmówię — mówił „Szkop“ z zagadkowym uśmieszkiem na twarzy.
— Postaraj mi się o jakąkolwiek pracę, żebym mógł zarobić i wyjechać do kraju — prosił Izaak.
— Pracy, to łatwiej powiedzieć, ale trudniej dostać, a właściwie pracować wiele nie warto, próbowałem i ja — niema interesu. Posłuchaj mnie, to raz