Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/196

Ta strona została przepisana.

taki bogaty cham i cholera go nie weźmie! To jest taki paskudny goj, że nawet to złoto nie chciał mi sprzedać, a ja mu teraz wszystko zabiorę!
Josek z widocznem zadowoleniem przyglądał się Ryfce i myślał w duchu: „jak zrobię“, te pieniądze, to może Mosiek za zięcia mnie weźmie.
Ryfka oddawna mu się podobała: była młoda, a jej wschodnia uroda osiągnęła właśnie swój rozkwit najwyższy. Jednak Josek mylił się i to bardzo, bo Ryfka nigdyby nie wyszła za złodzieja. Co do starego, to może dałby się skusić — tak ładną sumką pieniędzy, mającą się stać jego własnością. Josek znał dobrze starego łotra — jak go w duchu nazwał i był przekonany, że gdyby obecnie prosił go o rękę córki, to napewno stary obiecałby mu ją. Ale tymczasem pieniądze były u chłopa w kufrze, a Josek, budując zamki na lodzie, widział się już zięciem i spadkobiercą starego „łotra“. I może nie tak mu się o Ryfkę rozchodziło, jak o spadek, który z pewnością w całości odziedziczy córka po śmierci Mośka.
Ryfka, wysłuchawszy ojca, wstała, ocierając łzy końcem fartuszka i spokjnie, ale smutnym głosem odpowiedziała:
— Daj Boże, aby wam się nie udało, gdybym wiedziała, gdzie mieszka człoweik, którego macie zamiar obrabować, tobym go zawiadomiła.
Powiedziawszy to, wyszła z pokoju.
— Ja wcale nie zauważyłem — tłumaczył się Mosiek z goryczą w głosie — że ona nas słucha. Dobrze jeszcze, że ona nie wie, gdzie mamy robić interes, bo gotowa nam wszystko zepsuć…
Josek spojrzał na starego i sztucznie się uśmiechnął:
— Wdziałem, że ona słucha nas, tylko nie wiedziałem, że jest taka „fajna“ i nie lubi złodziejstwa. Ona powinna być córką rabina, a nie garbatego Mośka. Jak jestem Josek, to wstyd, żeby porządny paser miał taką córkę, co się jej trzeba było obawiać, czy czasem nie pójdzie „kapować“.