Strona:PL Urke Nachalnik - Miłość przestępcy.pdf/63

Ta strona została przepisana.

połapie się. Obserwowałem go z kąta, ale nie zauważył tej zamiany: nakręcił zegar, obmacał „pietrówy“, pociągnął i poszedł. Zawołałem spólnika i weszliśmy do środka, a ten „nadawca“ zamknął nas i miał czekać na „cynk“ ze środka.
Interes zajmował duże pokoje, z wielu szafami oszklonemi. Na półkach była moc sreber, zegarów i zegarków. Uderzało w oczy, że lepsze, cenniejsze rzeczy były pochowane. „Pudło“ było wpuszczone w mur — okazało się „wiedeńska stara marka“, grat. Przystąpiłem bez namysłu do roboty, pracowałem zawzięcie — każda sekunda była tu droga… nagle usłyszałem kroki na korytarzu i zrozumiałem, że „skower“ sprawdza zamki. Słyszałem szczęk szarpniętej kłódki, nakręcanie zegara i wreszcie oddalające się powoli kroki.
Wszystko szło dobrze. Pracowaliśmy na zmianę bez przerwy. Nareszcie pierwszy i drugi pancerz został rozpruty. Wspólnik pracował bez zarzutu, ledwo dając się zastąpić przy borowaniu. Za kilka minut puścił ostatni pancerz — „pudło“ było zrobione. Kiedy zajrzałem do środka, stanąłem olśniony. Było całe wypełnione złotemi wyrobami jubilerskiemu. Niezliczone zegarki, pierścienie, sznury pereł, kolje, brosze i inne rzeczy, poza tem pieniądze w złocie, które na oko mogłem ocenić na jakieś 20.000 „blatów“, drugie tyle w papierach. W jednej z przegródek było pełno drogich kamieni, tak, że kiedy otworzyłem pudełko i rozchyliłem watę, by-