Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/102

Ta strona została przepisana.

winien, stary grzeszniku. Najwyższy czas, abyś zupełnie zerwał z dawnym życiem. Po co ci ten kabaret. Nie rozumiem, dlaczego utrzymujesz jeszcze kontakt?
— A ty? — uśmiechnął się „Lipa“. Też nie możesz całkowicie zerwać z tym życiem.
— Ja? krzyknął stary. — Muszę życie zakończyć między tymi ludźmi. Moim zdaniem, są to najnieszczęśliwsi z nieszczęśliwych. Kto będzie im służył radą w dobrym kierunku, jak nie stary Herszek. Nasz chłopak nigdy nie będzie miał tyle zaufania do frajera, by szczerze wyznać wszystko, co mu dolega. Ale ty, to co innego. Sam niby to nie grzeszysz, a czerpiesz zyski z grzechów innych.
„Lipa“ zawstydzony opuścił głowę.
— Masz rację stary przyjacielu. Przyszedłem po radę. Chcę teraz zakończyć swoją karierę. Dość mam tego...
— Dobra, dobra. Bardzo mnie to cieszy, — zachęcał stary, prostując się na swoim barłogu.
— Poradź, przyjacielu, co robić. Policja, zdaje się, wpadła już na mój trop; może już zdemaskowała moją „lipę“. Córka uciekła ode mnie... Jednym słowem, nieszczęścia zwaliły się na mnie ze wszystkich stron naraz.
— Co, uciekła? Z „Klawym“? — zerwał się stary z posłania.
— A skąd ty wiesz o tym?
— Janek był przed chwilą u mnie.
— U ciebie? Po co?
— Jest przecież „Rozpruwaczem“, jak i ty.
— Tego łobuza też przyjąłeś do zakonu? Ja występuję.
— On już jest skreślony z listy członków. Trzeba wyrwać twoją córkę z jego łap.
— Jesteś w błędzie, brachu. Moja córka nie ucie-