Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/116

Ta strona została przepisana.

nowała się jednak, myśląc z goryczą, jak ludzie mogą uważać ją za taką...
Zadała sobie pytanie:
— Czy rzeczywiście na taką wyglądam?
Po raz pierwszy w życiu poczęła patrzeć innymi oczami na ludzi z lepszego świata, do których tak tęskniła.
W innych hotelach, gdzie nocowała, było jeszcze gorzej. Wszędzie widziano w niej piękną kobietę, a nigdzie pięknego człowieka. Dziwiła się, że wszędzie ją traktują, jak kobietę, która przyszła do hotelu, by zarobić... Gdyby nie przejmujący chłód na ulicy, chętniebv przenocowała gdzieś w lesie, daleko od ludzi.
Nie przyszło jej nawet na myśl, że tam dopiero mogliby się na nią rzucić różni erotomani, nie pytając wcale o jej zgodę.
Aniela, córka znanego złodzieja, była za uczciwa, by mogła wiedzieć, ile podłości i wstrętnych zasadzek czyha z każdego kąta na ładne kobiety, a do nich wszak ją zaliczano.
Krocząc Marszałkowską, zatopiona w rozmyślaniach, natknęła się przy przystanku tramwajowym na wspólników Janka.
Groźny Antek zrobił krok ku Anieli i zawołał:
— Wstyd! Porzucić własnego ojca i zmykać, diabli wiedzą po co i gdzie... Ojciec biega, jak obłąkany po całej Warszawie za tobą!
Aniela udała, że nie słyszy i chciała oddalić się.
Felek zastąpił jej drogę.
— Zlituj się nad ojcem! Wczoraj dostał ataku serca!
Aniela spuściła smutno oczy.
— Czemu milczysz? Mów, jedziesz z nami do domu, czy nie? — zawołał groźnie Antek.
— Ma rację, — dodaj Felek. — Jazda, bierzemy dryndę i walimy do domu... Stary się ucieszy.