Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/121

Ta strona została przepisana.

kuje go; jednak za nadto go kochała, aby mogła się opanować.
— Tęskniłaś? — wyszeptał.
Aniela w odpowiedzi bardziej przytuliła się do niego i wyrzuciła jednym tchem:
— Sama nie wiedziałam, jak cię mocno kocham. Kiedy cię pożegnałam, byłam pewna, że zerwałam z tobą na zawsze. Omyliłam się. Nie doznałam spokoju i szukałam cię wszędzie. Nawet we wstrętnych melinach Kocham cię... Jestem gotowa stanąć razem z tobą pod szubienicę — łkała.
Janek doznawał różnych uczuć, które wydusiły łzy z jego stalowych oczu. Zapłakał po raz pierwszy w życiu. Litował się nad młodą dziewczyną i zrozumiał wreszcie, czem ona jest dla niego.
— Pozwól się pocałować, kochana.
Sama mu podsunęła policzek. Jednak nie mógł się opanować, by nie pocałować jej ust. Aniela odskoczyła zawstydzona.
Szofer, który zaobserwował to w lusterku, zrozumiał na co się zanosi, więc krzyknął na głos:
— Dokąd?
Janek podał nazwę hotelu i znów zamierzał ją całować. Aniela wzdrygnęła się na dźwięk słowa „hotel“ i odrazu oprzytomniała.
— Do hotelu nie pojadę!
— Uspokój się kochana. Widzisz sama, że musimy gdzieś pomówić ze sobą bez świadków.
Aniela zatopiła przenikliwy wzrok w Janku, jak by chciała wyczytać jego zamiary.
Janek uchwycił jej myśli i odparł:
— Możesz mi w zupełności zaufać. Takim podłym „Janek Klawv“ nie jest.
Taksówka zatrzymała się przed wskazanym hotelem. Janek rzucił niedbale szoferowi banknot i wprowadził Anielę do swego pokoju.