Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/126

Ta strona została przepisana.

potrafi cię podnieść z brudu. Od dziś rozpoczynasz nowe życie.
Janek machnął beznadziejnie ręką i odparł:
— Czy dadzą? Ach, gdyby tak nastąpić miała ta chwila, kiedy mógłbym powiedzieć wobec świata i ludzi: byłem, ale więcej nie będę...
Aniela, siedziała przykuta do miejsca. Po chwili namysłu rzekła:
— Wiesz zastanawiałam się nieraz nad tym czy dziecko od ojca takiego jak ty, może mieć złe skłonności. Ciekawi mnie, czy wogóle istnieje dziedziczność. Mój ojciec twierdzi, że jedynie dlatego został przestępcą, że rodzice nimi byli.
— Brednie. Głupstwa. Stare zardzewiałe przesądy — unosił się Janek — Ty jesteś córką Staśka „Lipy“, zawodowego złodzieja, a czy może być uczciwsza kobieta, od ciebie, droga Anielo?...
Aniela zapatrzona przed siebie odparła:
— Gdybym była uczciwa, nie uciekłabym z domu, nie zakochałabym się w „Klawym Janku“. Kto wie czy ja nie mam złych skłonności?...
— Nie smuć się, kochana. Udowodnię ci, że coś podobnego nie istnieje.
— Dobrze, dobrze, zobaczymy. A teraz już czas pożegnać się kochany. Muszę iść.
— Nie puszczę cię — zawołał. — Już nasyciłaś się moja obecnością?
Pociągnął Anielę w stronę kozetki. Usiadł przy niej i oparł głowę na kolanach. Aniela czuła, że lada chwila znów wybuchnie jego namiętność.
— Muszę cię wytresować. Janku — odsunęła się od niego — niech ci się zdaje, że masz przed sobą przyjaciela-siostrę, a nie kobietę...
Janek zerwał się z miejsca i zaczął, jak opętany biegać po pokoju, tam i z powrotem Jego twarz przybierała wyraz potęgującego się niepokoju, buntu zmy-