Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/127

Ta strona została przepisana.

słowego. Oczy były nalane krwią i rozwarte szeroko, jakby stracili zmysły.
— Nie kochasz mnie! — wołał w kółko. — Gdybyś mnie naprawdę kochała, byłoby już dawno po wszystkim...
Aniela uczyniła krok w kierunku drzwi.
— Znowu ta zepsuta krew uderzyła cię, Janku. O ile myślisz, że miłość tylko na tym polega, to biada jej...
— Co mnie tam będziesz morały prawiła?... — skoczył do Anieli i objął ją silnie w pół. — Niech się dzieje, co chce... Dłużej nie wytrzymam!!!
Daremnie Aniela walczyła z całych sił Janek usiłował prawa ręką przekręcić kontakt, a lewą przyciskał ją do siebie. Rzucał się na niej, niby wygłodniały tygrys, dusząc niemal w ramionach. Palce jego szarpały nerwowo jej odzież. Wtym nagle rozległo się ostre pukanie do drzwi. Janek przelękniony odskoczył od Anieli.
— Kto tam?
— Policja!!! — padła odpowiedź, jak grom z jasnego nieba.
Aniela zsunęła się na podłogę zemdlona...

ROZDZIAŁ X.

Praca, najruchliwsze przedmieście Warszawy, hodowała wówczas w swoim łonie niemniej melin i podejrzanych typów, niż sama Warszawa.
Świat podziemny stolicy nie zadawalał się ulubionymi wtedy kącikami, jak Smocza Wola, Mar mont, Czerniakowska, Mokotów i Starówka. Mniejsze złodziejaszki szukały schronienia wzdłuż niezamieszkałvch brzegów Wisły. Tam było im najwygodniej obserwować „niespodzianki“. Czuwali zawsze i ostrzegali jeden drugiego przed obławą, którą od czasu do czasu przeprowadzała policja.