Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/131

Ta strona została przepisana.

cję czekoladek. — Cały świat z jego mieszkańcami, — to dla mnie ja i mój brzuch — roześmiał się cynicznie na głos.
— I jaki będzie koniec? — odparł Antek. Zdechniesz i robactwo będzie miało prawdziwą przyjemność z twego brzucha….
— No, Józek, idziesz z nami?
— Mogę iść — odparł zapytany, który w święcie podziemnym znany był pod przezwiskiem Józek „Zalewacz”.
— Już mogę iść, ten stary lis i mnie dziś ocyganił.
— A kogóż ja nie ocyganię? — przekomarzał się gospodarz meliny. — Kiedy byłem młodszy, musiałem kraść dla paserów, teraz musicie kraść dla mnie.
Trójka „hultajska” skierowała się do wyjścia. Gospodarz chcąc zatrzeć przykre wrażenie; jakie wywołał swoimi urąganiami odezwał się:
— Żartowałem. Znacie mnie przecież nie od dziś Wiem, że jesteście spryciarzami. Kiedy się znów zobaczymy?
— Na Pawiaku — roześmiał się Józek „Zalewacz”.
— Tę przyjemność pozostawiam wam. Zaczekajcie. czemu się śpieszycie? Przyszła mi świetna myśl do głowy...
Wszyscy trzej obejrzeli się na rozmówcę.
— Czemu mi się tak przyglądacie? Siadajcie. Mam wam coś ważnego do zakomunikowania.
— Mów prędzej — odezwał się Józek „Zalewacz”.
— Jak widzę, chcesz nas znowu nabrać.
— Nie, tym razem nie — odparł gospodarz: — Przeciwnie, stawiam wszystko, co przygotowałem na dintojrę z „Klawym Jankiem” i nie żądam zapłaty ani grosza.