Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/136

Ta strona została przepisana.

„Bajgełe“ zadowolony, postawił butelkę dobrego wina.
Teraz wypijemy za zdrowie „nygusów“, którzy dają się okradać...
Wszyscy parsknęli śmiechem. Podniecenie ogarnęło obecnych. Antek, zadowolony, że czeka go niezły zarobek, jadł i pił, pragnąc zapomnieć o „Klawym Janku“. Tylko Felek siedział smutny. Nie cieszyło go to, że jako wspólnik Antka weźmie udział w wyprawie.
Zegar wybił godzinę S. Józek „Zalewacz“ pożegnał wszystkich i wyniósł się. Felek i Antek, znużeni wydarzeniami ostatnich dni zamierzali wejść do sąsiedniego pokoju i położyć się, by odpocząć nieco przed „robotą“.
Bajgełe“ nie wypuszczał ich z domu, zapewniając, że u niego będą się czuli najbezpieczniej.
Nagle rozwarły się drzwi i do izby wpadł Stasiek „Lipa“. Blady, jak ściana, osunął się na krzesło...
Felek i Antek podbiegli doń.
— Mów, co się stało?...
Stasiek „Lipa“ rozejrzał się błędnym wzrokiem dokoła, jakgdyby lękał się kogoś. Po chwili wybuchnął spazmatycznym szlochem.
— Dziecko moje!.. — Aniela!... Aniela...! — wołał rozpaczliwie tłukąc głową o ścianę.
Izbę zaległa śmiertelna cisza. Nikt nie ważył się odezwać słowem. Wszyscy czekali z zapartym tchem, aż się „Lipa“ nieco uspokoi.
— Powiedz nam, wreszcie, co się stało? — odezwał się Antek błagalnym głosem.
Stasiek „Lipa“ zerwał się nagle z miejsca i zawołał"
— Precz ode mnie! Zastrzelę was wszystkich, jak psy!...
W ręku jego błysnęła stal rewolweru. W mgnie-