Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/138

Ta strona została przepisana.

mu wydawała się, gdy przybyła do jego gabinetu w urzędzie. Wyglądała teraz młodo, pięknie, powabnie. Zrodziło się w nim w czasie tej wizyty podejrzenie, że córeczka, którą mu przedstawiła, nie jest jej dzieckiem.
Nie mógł pojąć kaprysu hrabiny, czemu nie chce by wykrył włamywacza. Jednym słowem, służba — wszystko razem wyglądało w jego oczach niezwykle podejrzanie...
Jeszcze więcej nieufności wzbudzał w nim Wołkow. Zupełnie przypadkowo spotkał go następnego dnia po wizycie u hrabiny w wytwornej restauracji ubranego po cywilnemu, w towarzystwie eleganckiej brunetki. Wołkow był zmieniony nie do poznania.
Komisarz Żarski zajął stolik w przeciwległym rogu sali i zasłaniając sobie twarz gazetą, nie spuszczał oka z rozbawionej pary, która siedziała od wrócona doń plecami.
Z zastawionego butelkami i kieliszkami stolika komisarz wywnioskował, że zabawa trwa już dość długo. Zauważył też, że parka rozmawia nawpół szeptem, i że temat musi być ściśle konspiracyjny.
Kelner krzątał się zadowolony dokoła ich stolika gotowy na rozkazy. W pewnej chwili brunetka odwróciła się w ten sposób, że komisarz Żarski mógł dojrzeć jej twarz...
Komisarz nie uwierzył własnym oczom. Znał dobrze tę twarz z albumu policyjnego. Towarzyszka Wołkowa była jedną z najgroźniejszych aferzystek w Europie.
Zadowolony ze swego odkrycia, komisarz Żarski niepostrzeżony opuścił lokal. Przez kilka godzin błąkał się ulicami Warszawy, pogrążony w myślach, rozważając wszystko, co zaszło, powoli, ostrożnie.
Zapadał wieczór, gdy zmęczony wrócił do Urzędu Śledczego. Zasiadł do biurka, by na zimno rozważyć