Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/139

Ta strona została przepisana.

plany, które sobie ułożył na długim spacerze. Miał jednak tylko chwilkę spokoju, gdyż wnet zabrzęczał telefon...
— Hallo! — rzekł komisarz zniecierpliwiony.
— Tu Wołkow — padła odpowiedź. — W jednym i najelegantszych hoteli, (tu wymienił nazwę hotelu) portier, który należy do „naszych“, poinformował mnie, że przed chwilą ulokowała się w numerze pewna podejrzana młoda para...
— Głupstwa!... — przerwał komisarz — Hotel jest dla gości, dla młodych parek i dla starych. Co pan chciał przez to powiedzieć?
— Chciałem zameldować, panie komisarzu, że dokonałem niezwykłego odkrycia.
— Jakiego odkrycia? — zapytał komisarz zaintrygowany.
— Tą młodą parą, okazali się „Klawy Janek“ z kochanką! — wyrzucił Wołkow jednym tchem.
— Co?!... „Klawy Janek“! — zawołał komisarz.
— Tak! Widziałem go na własne oczy! Niech się pan jeszcze raz przekona — wołał komisarz do słuchawki — To napewno pomyłka „Klawy Janek“ uciekł z Polski. Do hotelu tego zajeżdżają przeważnie cudzoziemcy. Żeby tylko nie zaszła brzydka pomyłka.
— Jestem przekonany, że to on, — obstawał Wołkow przy swoim.
— Więc aresztować! Natychmiast aresztować? gorączkował się komisarz. — Uważaj pan tylko, by ptaszki nie wyfrunęły panu z klatki! Może przesłać panu pomoc?
— W ciągu dwudziestu minut sprowadzę ich do aresztu! — odparł Wołkow triumfującym tonem. — Jesteśmy tu we trzech. Kajdanki mam przy sobie.
— Bądź pan tylko ostrożny — pouczał go komi-