Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/145

Ta strona została przepisana.

poszukiwaniach, aż nie zdobędziesz czegoś konkretnego o „Klawym Janku“. Musi pan naprawić popełniony błąd. To pański obowiązek!
— Rozkaz, panie komisarzu. Mam tylko jedną prośbę.
— Słucham.
— Chciałbym się rozmówić z tą panią. Wówczas wiedziałbym co mam począć...
Aniela spojrzała na komisarza błagalnym wzrokiem, by nie oddawał jej w ręce Wołkowa.
— Nie pańska rzecz. Już, ja się z nią rozmówię. Marsz.
Wołkowowi krew uderzyła do głowy, lecz opanował się.
— Rozkaz, panie komisarzu! — I cicho opuścił gabinet.
Komisarz Żarski zbliżył się do Anieli, która odruchowo uczyniła krok w tył.
— Czy teraz możemy ze sobą pomówić? — zapytał.
— Nie. Nie. Ode mnie nie dowiecie się niczego!
— Powoli moja panno. Nie tak pewnie. Gdy tylko zechcę, wyśpiewa pani wszystko, jak kanarek.
Aniela znów milczała. Wyczuła swym instynktem kobiecym, że mówi nie to co myśli. Pragnęła, by ją czymprędzej kazał odprowadzić do aresztu. Jego oczy nazbyt dobitnie wyrażały do czego zmierza.
— Pani milczy?... A więc ja zacznę mówić. Proszę mi powiedzieć, co panią łączy z „Klawym Jankiem“?
— To moja rzecz.
— Oczywiście, byłoby nam przyjemniej, gdybyśmy tu mieli jego, zamiast pani.
— Nie wiem nic o nim i nie mogę powiedzieć.
— Nie mogę w to uwierzyć, aczkolwiek oczy pani mówią, że pani nie kłamie. Jak można być z kimś tak