Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/148

Ta strona została przepisana.

— Pani zemdlała podczas przesłuchania. Szybko wody! — rozkazał komisarz.
W gabinecie panowała martwa cisza.
Komisarz nie śmiał podnieść oczu na Anielę która siedziała na kozetce i cicho popłakiwała. Dręczyły go wyrzuty sumienia.
— Ja… — wyrzucał sobie Żarski — ja, który uważałem siebie za wzór policjanta, człowieka, który nigdy nie przekroczy granie obowiązku byłem zdolny do czegoś podobnego!... Jak to człowiek nie zna siebie samego! Przed godziną jeszcze nie uwierzył bym za nic, że mógłbym. .
Ścierały się w nim najsprzeczniejsze uczucia. To chciał jej się rzucić do nóg i błagać o przebaczę nie za brutalne zachowanie się, to znów rozpierał go bunt: — „Kochanka złodzieja będzie mi tu sceny urządzała! To dopiero wyrafinowana kokota!...“
Jej postawa, na widok starego policjanta, dała mu wiele do myślenia.
„Kim jest ta dziewczyna?! Inna na jej miejscu na widok świadka dopieroby urządziła skandal i kariera moja byłaby złamana. — Ślady jej paznokci na mojej skórze i wydarte z głowy włosy, w jej rękach byłyby wystarczającym dowodem winy. Jak wytłumaczyć jej taktowne zachowanie?... Wszak jest kochanką „Klawego Janka“.
„Zwolnię ją, — postanowił komisarz Żarski, — by się bodaj częściowo zrehabilitować w jej oczach. Ale jak to zrobić?! Wołkow jest za starym wygą, by się nie zorientował, że nie wolno mi było jej wypuszczać z rąk...“
Zegar wybił godzinę 9-tą. To mu przypomniało, że musi się na coś zdecydować.
— Bardzo panią przepraszam, — odezwał się Żarski, nie spoglądając w stronę Anieli, — zapomniałem się... Proszę wybaczyć staremu kawalerowi, któ-