Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/151

Ta strona została przepisana.

chnęła się uszczęśliwiona że będzie mogła odszukać „Klawego Janka“.
W kilka minut później opuściła urząd śledczy.

ROZDZIAŁ XII.

„Klawemu,“ udało się coprawda umknąć aresztowania i szubienicy, ale czuł się jeszcze bardziej nieszczęśliwy, niż przedtem.
Dręczyła go wyrzuty sumenia, że tak nieludzko postąpił z Anielą — oddał ją w takich okolicznościach w ręce policji.
Przebrany w elegancki garnitur i kosztowne futro, wyglądał nie do poznania. Czarne wąsiki, które sobie przypiął i duże amerykańskie okulary upodabniały go raczej do zagranicznego agenta handlowego, niż do herszta podziemi.
Opierając się na srebrnej rękojeści wytwornej laseczki, przechadzał się wolnym krokiem przed gmachem teatru „Nowości“ na Bielańskiej.
Różne myśli i plany przesuwały się przez jego zmęczony mózg. Wiedział, że Aniela znajduje się obecnie na Daniłowiczowskiej i kto wie, czy nie wzięto jej w „krzyżowy ogień“ pytań i nie dręczą z jego winy.
Zdobył się na ucieczkę z hotelu pod wpływem pierwszego odruchu. Gdyby się i rzez chwilę zastanowił, nigdyby nie ratował siebie, pozostawiając ją w rękach policji.
Układał w myśli coraz to inne plany, jak ratować Anielę. W pewnej chwili był nawet zdecydowany udać się do urzędu śledczego i wyznać:
— Jestem „Klawym Jankiem“, którego poszukujecie. To ja dokonałem włamania u hrabiny; ja zamordowałem policjanta; ja jestem sprawcą wszystkich zbrodni Ona jest niewinna! Jestem gotów. Pro-