Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/158

Ta strona została przepisana.

— Cicho! — zawołał przodownik blednąc i rozglądając się na wszystkie strony.
„Klawy Janek“ przesłonił sobie twarz gazetą.
— Ciekawa jestem jak wygląda ten „Klawy Janek“? — rzekła zaintrygowana towarzyszka przodownika.
— Napewnoby ci się spodobał — uśmiechnął się policjant. — Wysoki, smukły, o dużych czarnych o czach, mężczyzna, jakiego wy kobiety lubicie.
Przy tych słowach przodownik wyjął z teczki fotografię i pokazał ją swej towarzyszce.
— To jest jedyna fotografia, którą posiadamy w naszym albumie policyjnym — rzekł, po czym odłożył fotografię do teczki.
— Morowy chłop! — zawołała zachwycona kobieta.
— Tylko nie zakochaj się, bobyś się musiała z nim szybko rozstać. Już stryczek czeka na niego.
— O. „Klawy Janek“ nie wygląda na takiego, któryby się dał złapać przez takiego niedojdę, jak ty — rzekła z przekąsem.
— Jak widzę, jesteś już „zagazowana“. Musimy się pożegnać. Dzisiejszą noc spędzisz beze mnie — szepnął jej do ucha.
— Obejdzie się! — zawołała kobieta.
„Klawy Janek“ uregulował rachunek, po czym wstał i korzystając ze stanu podchmielenia sąsiadów, zabrał leżącą na krześle teczkę policjanta. Wyszedł niespostrzeżony. Zadowolony ze zdobyczy. „Klawy“ zatrzymał mijającą go taksówkę i kazał się wieże na Pragę.
Zapukał do domu dobrego znajomego, który był właścicielem pokoi umeblowanych, a gdy znalazł się sama w numerze, sprawdził, czy rewolwer jest nabity.