Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/162

Ta strona została przepisana.
ROZDZIAŁ XIII.

Gdy Aniela została po raz drugi zwolniona przez komisarza, pod warunkiem, że następnego dnia o godz. 9. rano stawi się w jego gabinecie, radości jej nie było granic. Ledwie opuściła urząd śledczy, postanowiła odszukać Janka, by go ostrzec i nakłonić do ucieczki z Polski, a conajmniej z Warszawy.
Była przekonana, że jeżeli nadal zostanie w Warszawie, wcześniej czy później wpadnie w ręce policji. Ale wnet zrezygnowała z pomysłu odszukania go. Przypomniała sobie, że często, gdy, policja chce wytropić kogoś umyślnie zwalnia zatrzymanego wspólnika, by go śledzić i w ten sposób natrafić na ślady zbiega.
Tak było też tym razem. Gdy tylko wyszła z Urzędu śledczego, komisarz polecił dwum agentom, by ją szpiegowali. Agenci nie spuszczali Anieli z oka, a następnego dnia o godz. 9. wrócili — wraz z nią — do urzędu z niczym...
Komisarz przyjął ją natychmiast.
— Jak widzę, pani wcale nie jest tak naiwna, jak się to na początku wydawało.
Aniela milczała.
Nagle zabrzęczał telefon. Komisarz podniósł słuchawkę i twarz jego rozpromieniła radość. Tryumfującym wzrokiem spojrzał na Anielę.
Rozmawiał przez dłuższą chwilę, ale nic takiego nie wypowiedział coby mogło Anieli wyjaśnić o co chodzi. Komisarz rzucał tylko do słuchawki słowa: „tak“ lub „nie“.
Po skończonej rozmowie komisarz kilkakrotnie przemierzył pokój, po czym stanął przed Anielą i odezwał się:
— Pani jest zupełnie wolna. Ale, jeżeli mi pani wpadnie w ręce po raz trzeci, będzie gorzej...