Strona:PL Urke Nachalnik - Rozpruwacze.pdf/164

Ta strona została przepisana.

gladając na „Klawego“ badawczym wzrokiem. — Dawne jest pan w Polsce?
— Nie przypominam sobie.
— Jak widzę, jest pan takim samym spryciarzem, jak dawniej.
— Jeszcze większym — odpowiedział „Klawy“ cyniczni.
— Powiedz mi pan, kim jest ta dziewczyna, z którą pan był w hotelu?
— Dziewczyna, jak wszystkie dziewczęta...
— Niech pan nie będzie tak cyniczny i nie zmusza mnie do zmiany tonu.
— Może pan mówić jak pan chce, mnie to zupełnie obojętne.
— Wiele pan ma lat.
— Proszę zapytać mojego ojca.
— Niech się pan uspokoi, — zawołał komisarz gniewnie: — Proszę mnie odpowiadać do rzeczy, inaczej...
— Inaczej, co?... Będzie mnie pan bił?... Jestem już na to przygotowany od dawna...
— Ale podobasz mi się. Jesteś morowy. Mimo, że mamy cię w ręku nie zdradzasz strachu. Chcesz papierosa?
— Nie palę.
— A w karty grasz?
— Jak kiedy panie komisarzu. Najlepiej lubię się bawić z wami.
— A dużo kochanek osierociłeś na wolności? — zapytał komisarz, usiłując nadal nawiązać rozmowę.
— To moja rzecz panie komisarzu.
— Nie widzę w tym nic złego. Taki piękny mężczyzna, jak ty musiał mieć kolosalne powodzenie.
— To teraz nie ważne.
— Ale i ta dziewczyna jest piękna, z którą byłeś w hotelu.